Równo tydzień temu, kredytobiorców posiadających kredyty hipoteczne w CHF zmroziła informacja o nagłym wzroście kursu tej waluty o +/- 20%. I nie ma się co dziwić, bo w porównaniu do poprzedniego miesiąca najbliższa rata powinna wzrosnąć właśnie o +/- 20%.
Czy w takiej sytuacji zaciągnięcie zobowiązania w szwajcarskiej walucie było gorszym rozwiązaniem, niż finansowanie zakupu nieruchomości złotówkami? To zależy...
Jeżeli kredytobiorcy zmieniły się plany życiowe i chciałby sprzedać nieruchomość, musiałby liczyć się z faktem, że kwota kapitału do spłaty wzrosła proporcjonalnie do wzrostu kursu franka od momentu wypłaty kredytu. Nierzadko są to wartości, które znacznie przekraczają wartość samej nieruchomości (od 2007/2008 roku ceny spadły średnio o 10-20%). W takiej sytuacji byłby zmuszony znaleźć w budżecie dodatkowe środki na pokrycie różnicy w spłacie kredytu.
W przypadku jednak, kiedy nie zamierzamy sprzedawać mieszkania, czy domu sytuacja wygląda trochę inaczej. Porównując opłacalność zobowiązań w PLN i CHF należy zwrócić uwagę nie tylko na dzisiejszą kwotę raty, ale na całościowe koszty poniesione od momentu ich wypłaty.
Przykład:
Kowalski i Nowak zaciągnęli kredyty w marcu 2008 na 100% wartości nieruchomości w kwocie 250 000zł – pierwszy w CHF, drugi w PLN. Maksymalnie upraszczając wyliczenia i uśredniając parametry kredytowania, różnica kosztów rat poniesionych przez prawie 7 lat przez obu panów w dalszym ciągu najczęściej wypada na korzyść Kowalskiego i CHF. Przy kwocie 250 000 zł jest to średnia kwota w wysokości 10 000 zł.
Pomijam sytuację osób, które wybrały finansowanie w CHF, ze względu na brak zdolności w PLN – to sytuacja absurdalna i nie powinna mieć miejsca, bo banki w ogóle nie powinny takich rozwiązań proponować. W przypadku jednak kredytobiorców, którzy świadomie wybrali kredyt w obcej walucie (posiadając zdolność również w PLN) należy pamiętać, że owe 10 000 zł (lub nawet część tej kwoty) mozna było odkładać regularnie na koncie w banku. Kto tak robił, dzisiaj może wykorzystać ten dodatkowy budżet na pokrycie różnicy w racie, która wynikła z zeszłotygodniowego umocnienia franka.
Co dalej?
Tego nie przewidzi nikt. Pozytywną informacją są niewątpliwie ujemne stopy procentowe w Szwajcarii, które chociaż częściowo zamortyzują wzrost raty. Były obawy, że banki w Polsce nie będą brały tego faktu pod uwagę, w myśl zasady „niech tracą wszyscy, ale nie my”, jednak spekulacje szybko uciął najpierw prezes NBP, a potem minister finansów. Banki mają solidarnie się dostosować i wziąć część ryzyka na własne barki.
W najbliższych dniach będą oczywiście stawiane mniej lub bardziej realne hipotezy dotyczące przyszłości (i któraś pewnie się sprawdzi ;) ), ale nie należy brać ich całkiem serio. Fakty są takie, że scenariusza, który obserwowaliśmy w zeszły czwartek nie brała pod uwagę żadna szanująca się instytucja finansowa. W przypadku naszego polskiego podwórka, żaden z analityków kreślących prognozy na 2015 rok nie zakładał, że frank w ogóle przebije barierę 4 zł.
Dalszy kierunek rozwoju sytuacji powinny nadawać posiedzenie EBC (dzisiaj o 13:45) oraz przedterminowe wybory parlamentarne w Grecji (najbliższa niedziela 25.01).
Zbigniew Wójcik – Doradca Finansowy EFC
791 098 880
Czy w takiej sytuacji zaciągnięcie zobowiązania w szwajcarskiej walucie było gorszym rozwiązaniem, niż finansowanie zakupu nieruchomości złotówkami? To zależy...
Jeżeli kredytobiorcy zmieniły się plany życiowe i chciałby sprzedać nieruchomość, musiałby liczyć się z faktem, że kwota kapitału do spłaty wzrosła proporcjonalnie do wzrostu kursu franka od momentu wypłaty kredytu. Nierzadko są to wartości, które znacznie przekraczają wartość samej nieruchomości (od 2007/2008 roku ceny spadły średnio o 10-20%). W takiej sytuacji byłby zmuszony znaleźć w budżecie dodatkowe środki na pokrycie różnicy w spłacie kredytu.
W przypadku jednak, kiedy nie zamierzamy sprzedawać mieszkania, czy domu sytuacja wygląda trochę inaczej. Porównując opłacalność zobowiązań w PLN i CHF należy zwrócić uwagę nie tylko na dzisiejszą kwotę raty, ale na całościowe koszty poniesione od momentu ich wypłaty.
Przykład:
Kowalski i Nowak zaciągnęli kredyty w marcu 2008 na 100% wartości nieruchomości w kwocie 250 000zł – pierwszy w CHF, drugi w PLN. Maksymalnie upraszczając wyliczenia i uśredniając parametry kredytowania, różnica kosztów rat poniesionych przez prawie 7 lat przez obu panów w dalszym ciągu najczęściej wypada na korzyść Kowalskiego i CHF. Przy kwocie 250 000 zł jest to średnia kwota w wysokości 10 000 zł.
Pomijam sytuację osób, które wybrały finansowanie w CHF, ze względu na brak zdolności w PLN – to sytuacja absurdalna i nie powinna mieć miejsca, bo banki w ogóle nie powinny takich rozwiązań proponować. W przypadku jednak kredytobiorców, którzy świadomie wybrali kredyt w obcej walucie (posiadając zdolność również w PLN) należy pamiętać, że owe 10 000 zł (lub nawet część tej kwoty) mozna było odkładać regularnie na koncie w banku. Kto tak robił, dzisiaj może wykorzystać ten dodatkowy budżet na pokrycie różnicy w racie, która wynikła z zeszłotygodniowego umocnienia franka.
Co dalej?
Tego nie przewidzi nikt. Pozytywną informacją są niewątpliwie ujemne stopy procentowe w Szwajcarii, które chociaż częściowo zamortyzują wzrost raty. Były obawy, że banki w Polsce nie będą brały tego faktu pod uwagę, w myśl zasady „niech tracą wszyscy, ale nie my”, jednak spekulacje szybko uciął najpierw prezes NBP, a potem minister finansów. Banki mają solidarnie się dostosować i wziąć część ryzyka na własne barki.
W najbliższych dniach będą oczywiście stawiane mniej lub bardziej realne hipotezy dotyczące przyszłości (i któraś pewnie się sprawdzi ;) ), ale nie należy brać ich całkiem serio. Fakty są takie, że scenariusza, który obserwowaliśmy w zeszły czwartek nie brała pod uwagę żadna szanująca się instytucja finansowa. W przypadku naszego polskiego podwórka, żaden z analityków kreślących prognozy na 2015 rok nie zakładał, że frank w ogóle przebije barierę 4 zł.
Dalszy kierunek rozwoju sytuacji powinny nadawać posiedzenie EBC (dzisiaj o 13:45) oraz przedterminowe wybory parlamentarne w Grecji (najbliższa niedziela 25.01).
Zbigniew Wójcik – Doradca Finansowy EFC
791 098 880